Korzystając z dogodnego układu dni wolnych podczas majowego weekendu postanowiłem spędzić ten czas w Kijowie. Decyzja zapadła prawie w ostatniej chwili, więc było za późno na szukanie tanich lotów, zresztą w okresie długich weekendów TANIE loty raczej trudno znaleźć. Dlatego do stolicy Ukrainy udałem się pociągiem z Warszawy. Wyjazd o 17.10. Czas podróży – 17 godzin.
Biletów nie kupi się przez internet, trzeba pofatygować się do kasy na dworcu. W związku z dużym zainteresowaniem połączeniem na tej trasie nie udało się kupić biletów powrotnych do Warszawy, więc musiałem wracać z Kijowa przez Lwów, a stamtąd busem do granicy w Szegini, którą przekroczyłem piechotą. Bilety z Kijowa do Lwowa są dostępne na stronie ukraińskich kolei.
Pierwsze wrażenie z pociągu Warszawa-Kijów bardzo pozytywne. Na podłodze jest nawet dywan.
Skład może nie jest ostatnim krzykiem techniki, ale jest dość funkcjonalny i czysty. Przedział zamykany, trzyosobowy, ale widziałem też takie dla innej liczby pasażerów. Każdy dostaje zestaw czystej pościeli, zapakowanej w folię z logo ukraińskich kolei.
W porze dziennej można siedzieć na kanapach, a z nadejściem nocy rozkłada się oparcie do pozycji poziomej i lulu.
W przedziale wieszaki, stolik, gniazdka, ogrzewanie. Niestety, okna nie da się otworzyć. Toaleta na korytarzu całkiem przyzwoita.
Chwilę przed granicą ukraińską w wagonach odbywa się polska odprawa paszportowa – zwykła formalność. Po wjechaniu na teren Ukrainy dźwigi unoszą wagony i następuje wymiana podwozia na takie, które pasuje do rozstawu torów ukraińskich.
Operacja nieodczuwalna dla pasażera, nie trzeba na jej czas opuszczać pociągu. Prawdę mówiąc mało kto się zorientował, bo wszyscy spali.
Wjeżdżając na teren Ukrainy przestawiamy zegarki o godzinę do przodu.
Z kolei ukraińska odprawa odbywa się po wjechaniu pociągu na kijowski peron. Też bez utrudnień.
Dworzec kolejowy Kijów Pasażerski budzi respekt swoim ogromem i bogatym wystrojem.
Elektroniczna tablica z odjazdami i przyjazdami pociągów jakiej nie powstydziłoby się niejedno lotnisko – taka wielka. Na dworcu mnóstwo barów, można też bez problemu wymienić walutę czy kupić kartę SIM w jednym z wielu sklepików z akcesoriami telefonicznymi. Rejestracja abonenta nie jest wymagana. Są też przechowalnie bagażu: tradycyjna z obsługą i automatyczne schowki.
Plac przed dworcem to prawdziwe centrum komunikacyjne: mnóstwo marszrutek, autobusów, taksówek, stacja metra. I oczywiście bogata oferta gastronomiczna.
Po Kijowie na większe odległości najlepiej (najtaniej i najszybciej) można poruszać się metrem. Szybkie, czyste, punktualne. Składy kursują co chwila, z różną częstotliwością w zależności od pory dnia.
Jeśli ktoś przyjechał na kilka dni do Kijowa to dobrym rozwiązaniem będzie zakup plastikowej karty i doładowanie jej w okienku lub terminalu. Przy przesiadaniu się z jednej do drugiej linii metra nie płaci się dodatkowo, wystarczy odbić kartę przy wejściu do stacji na której wsiadasz.
W Kijowie świetnie sprawdza się UBER, jest też lokalny odpowiednik o nazwie UKLON, działający również w innych miastach Ukrainy.
Zwiedzanie Kijowa zaczynamy – a jakże – od Majdanu Nezalezhnosti, centralnie położonego placu, który nie tak dawno był widownią dramatycznych zdarzeń. Nad Majdanem góruje majestatyczna bryła hotelu UKRAINA.
Na placu można obejrzeć wystawę zdjęć obrazującą wydarzenia sprzed kilku lat.
Poza tym fontanny, występy muzyków, tancerzy, w pobliżu liczni plastycy, sprzedawcy pamiątek lub osoby z sokołem lub małpką na ramieniu, oferujące zdjęcie ze swoim zwierzakiem.
Uwaga, jeśli ktoś jest zainteresowany lepiej ustalić cenę z góry. Później mogą być niemili i zaśpiewać wygórowaną kwotę, a gdy ktoś odmawia zapłaty potrafią sprawić, że małpa staje się agresywna i może podrapać lub pogryźć. Byłem świadkiem takiej sceny.
Do tego świadkowie Jehowy i wyznawcy Kriszny.
Przez Majdan przebiega jedna z głównych ulic Kijowa tj. Khreshchatyk, szeroka aleja z lepszymi sklepami, restauracjami nastawionymi na zasobną klientelę i mnóstwem budek z lodami i kawą. Zresztą w Kijowie takie budki znajdzie się na każdym kroku.
Kolejną atrakcją Kijowa jest Muzeum Historii Toalety, jeden z nielicznych tego typu obiektów na świecie. W cenie biletu przewodnik mówiący po angielsku lub rosyjsku. W obiekcie znajdziemy ciekawe eksponaty, zapoznamy się z rozwojem tej – jakże ważnej instytucji – na przestrzeni wieków. Od prozaicznej dziury w ziemi, poprzez sławojkę, nocnik, „kaczkę”, toaletę spłukiwaną, lotniczą, kolejową, kosmiczną, aż po nowoczesne kibelki sterowane aplikacją smartfonową!
Na miejscu można kupić pamiątki np. doniczkę lub popielniczkę lub zapalniczkę w kształcie sedesu 🙂 Prezentują też krótki filmik związany z tematyką prawidłowego wypróżniania 🙂
Po uzupełnieniu wiedzy na temat historii toalety kieruję się do najbardziej znanego zabytku Kijowa, tj. zespołu klasztornego Peczerska Ławra, z pięknymi złotymi kopułami, bogato zdobionymi cerkwiami i widokiem na Dniepr. W pobliżu znajduje się pomnik ukraińskich żołnierzy poległych na wojnie w Afganistanie.
Peczerska Ławra zajmuje spory teren i na jej zwiedzenie warto przeznaczyć kilka godzin. W podziemiach znajdują się groby mnichów w ciemnych i wąskich korytarzach. Warto zabrać latarkę lub przy wejściu kupić świeczkę. Super klimat tak poruszać się po ciemnych katakumbach, wśród ludzi ze świecami w dłoniach, trochę jak w dreszczowcu. Niestety, w podziemiach nie wolno robić zdjęć i bardzo tego pilnują.
Inną ciekawą częścią kompleksu jest piękna Dzwonnica (Kolokolnica), z której rozciąga się fantastyczny widok na Ławrę, Dniepr i dużą część miasta. Wstęp dodatkowo płatny, ale te widoki warte są każdej ceny.
Niedaleko Peczerskiej Ławry jest Muzeum Historii Ukrainy w II Wojnie Światowej, z ekspozycją czołgów i samolotów oraz górującym nad okolicą pomnikiem Matki-Ojczyzny, tj. kobiety trzymającej w uniesionych rękach miecz i tarczę.
Aby dostać się w te rejony należy dojechać metrem do stacji Arsenalna (najgłębsza w Kijowie, około 100 m poniżej poziomu ulicy, przejazd szybkobieżnymi schodami ruchomymi ze stacji na peron trwa około 4 minut!), skąd co chwilę w kierunku Ławry odjeżdża marszrutka. Można też uciąć sobie półgodzinny spacerek ze stacji do Ławry i po drodze zatrzymać się na chwilę w parku.
Pora na zapoznanie się z ciekawostkami części Kijowa leżącej bliżej Dniepru. Pierwsza z nich to Wzgórze Włodzimierzowskie, gdzie można dostać się kolejką. Bilety (plastikowe żetony) do nabycia przy wejściu.
Po kilku minutach jazdy wagonikiem znajdujemy się na wzgórzu. Jest tam bardzo ładny, zadbany park, tarasy widokowe pozwalające podziwiać Dniepr.
Można posiedzieć na ławce, zamówić sziszę, napić się kawy lub zjeść lody. Świetne miejsce na odpoczynek od głośnych i ruchliwych ulic. Z parku na wzgórzu widoczny jest Łuk Przyjaźni Narodów.
Można go też obejrzeć od strony rzeki podczas godzinnego rejsu pt. „Panorama Kijowa” stateczkiem wycieczkowym. Przystań znajduje się na zachodnim brzegu Dniepru w pobliżu stacji metra Dnipro. Płynie się całkiem przyjemnie pod mostami z których śmiałkowie skaczą na bungee. Można obejrzeć z innej perspektywy Peczerską Ławrę, pomnik Matki-Ojczyzny i inne atrakcje stolicy Ukrainy. Chodząc po Kijowie na pewno traficie na osoby rozdające ulotki reklamujące rejsy, w których znajdziecie rozkład, cennik i oferty innych wycieczek. Polecam.
Inne miejsce, które odwiedziłem podczas kilkudniowego pobytu w Kijowie to Złota Brama (przy stacji metra Zoloti Vorota), czyli budowla warowna, gdzie – jak mówi legenda- Bolesław Chrobry wyszczerbił swój miecz.
Ciekawy jest również Dom z Chimerami na dziedzińcu pałacu Prezydenta Ukrainy. Wstęp za okazaniem paszportu.
Duże wrażenie robi Muzeum Czernobylskie w pobliżu stacji metra Kontraktova Ploshcha. Znajdziemy tu eksponaty związane z katastrofą elektrowni jądrowej, takie jak kombinezony używane przez służby ratunkowe, galerię fotografii z akcji ratunkowej i ewakuacji ludności, mapę terenów skażonych i setki zdjęć osób które oddały życie ratując innych. Milicjantów, żołnierzy, strażaków, lekarzy, cywilów, pilotów. Mocne miejsce.
Ostatnie popołudnie w Kijowie spędzam we wschodniej części miasta, wśród socrealistycznych blokowisk. Ale można tu też znaleźć przyjemny park, dający wytchnienie od gorąca.
Kijów to nie tylko zabytki sakralne i socrealistyczne pozostałości. Trafimy tu także na piękne kamienice
i dużo nowoczesnej architektury.
Wieczory warto spędzić w okolicy Majdanu i ulicy Khreshchatyk, zamykanych w weekendowe wieczory dla ruchu kołowego i przemieniających się w wesołe deptaki, pełne atrakcji dla dzieci i dorosłych, muzyki, tańca i konkursów. Oferta gastronomiczna – szeroka.
Po kilku dniach w Kijowie opuszczam to miasto i jadę pociągiem sypialnym Kolei Ukraińskich do Lwowa. Z tamtejszego dworca można dojechać busikiem do jak zwykle zatłoczonego przejścia granicznego Szegini-Medyka.
Końcówka długiego weekendu powoduje, że kolejki osiągają niebotyczne rozmiary, samochody i autobusy stoją po KILKANAŚCIE godzin, dlatego lepiej przekraczać granicę pieszo.
Dla posiadaczy paszportów UE jest osobne wejście, z kolejką znacznie krótszą niż ta, w której muszą stać obywatele Ukrainy. Wszystkich czeka szczegółowa kontrola.
Nasi celnicy odbierają wyroby spożywcze, ale najbardziej interesują ich artykuły akcyzowe. Wolno wwieźć do Polski tylko 2 paczki papierosów i przepis ten jest bardzo surowo egzekwowany.
Jeśli znajdą coś ponad normę grozi wysoki mandat lub powrót na Ukrainę i ponowne odstanie kilku godzin w kolejce.
Ale w sumie stoi się dość przyjemnie, Ukraińcy i Polacy popijają wódeczkę, palą papieroski, ucinają sobie pogawędki 🙂 Całkiem miło, jeśli komuś nie zależy na czasie.
Już po polskiej stronie można złapać busik lub taxi do dworca kolejowego w Przemyślu i witamy w Polsce 🙂
Lubisz podróże? Spodobał Ci się ten artykuł? Jeżeli TAK – odwiedź i polub FANPAGE tego bloga.
Zapraszam także na mój profil na Instagramie oraz kanał na Youtube.
Ciekawa i obszerna relacja. Autorowi należą się podziękowania i gratulacje!
Rafacusie, dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić do odwiedzenia stolicy Ukrainy, a informacje które zawarłem będą przydatne przy organizacji podróży i zwiedzania. Pozdrawiam.
Informacje z pewnością są przydatne. Podobnie jak te, które Szanowny Autor zamieszcza w treści innych relacji (np. dotyczących Kurdystanu). Pozdrawiam serdecznie. Rafacus
Dziękuję i pozdrawiam? Staram się zachęcić do podróży na własną rękę i pokazać, że nie jest to ani trudne, ani drogie, ani niebezpiezpieczne, za to na pewno ciekawe i przyjemne?