WPROWADZENIE:
Jak większość turystów z Polski zwiedzanie Rosji rozpocząłem w Moskwie. Wiadomo – stolica, ze wszystkimi plusami i minusami.
Minusy – olbrzymia metropolia, wielkie odległości między miejscami wartymi odwiedzenia, które są porozrzucane po całym mieście. Co za tym idzie traci się wiele czasu w środkach transportu. Tłok za sprawą bardzo licznych turystów, korki, hałas, spaliny.
Do plusów zaliczyłbym:
-dużą liczbę topowych atrakcji do zwiedzenia. Oczywiście Kreml, Plac Czerwony i okolice, zimnowojenne i socrealistyczne budowle, mauzoleum Lenina, muzeum kosmonautyki, wieża TV Ostankino, liczne muzea, parki, cerkwie i cała ciekawych miejsc, które opisuję w dalszej części tego artykułu,
-bogatą ofertę gastronomiczną. Tu nie będziesz głodować! Wręcz przeciwnie: jak w całej Rosji o każdej porze dnia i nocy znajdziesz coś dobrego do jedzenia i picia. Na każdym kroku sklepy spożywcze, restauracje, piekarnie, cukiernie, kawiarnie, kebaby. Wszędzie winiarnie, zwłaszcza gruzińskie, z bogatą ofertą.
UWAGA: alkohol w sklepach sprzedawany jest tylko do g. 22.00!
-świetną organizację transportu miejskiego, w tym słynne moskiewskie metro, niedrogie i pozwalające dostać się w miarę szybko do najciekawszych miejsc. Uzupełnienie metra stanowią autobusy i marszrutki czyli minibusy, docierające tam, gdzie nie dojeżdża metro. Pierwsza rada dla odwiedzających Moskwę: szukajcie noclegu blisko metra!
Druga rada, którą warto zapamiętać: chcąc zwiedzić najważniejsze atrakcje Moskwy radzę kupić bilety z wyprzedzeniem przez internet, zwłaszcza jeśli ktoś nie zna języka rosyjskiego – czasem trudno porozumieć się w kasach. Tu naprawdę jest mnóstwo turystów i bez sensu jest spędzić 2 godziny w kolejce po bilet np. do muzeum kremlowskiego, lepiej spożytkować ten czas inaczej.
Podobnie sytuacja wygląda w Sankt Petersburgu. Tysiące turystów, głównie z Chin, w obu wymienionych miastach potrafią skutecznie zablokować kasy biletowe do zabytków, metra czy innych atrakcji. To było pierwsze zaskoczenie – olbrzymie ilości Chińczyków. Nawet część napisów informacyjnych w obu miastach jest po chińsku.
Drugie zaskoczenie: pewnie wszyscy słyszeli, że Moskwa to jedno z najdroższych miast świata. Najdroższe – w domyśle najbogatsze. Może jak na warunki rosyjskie jest najbogatsze, ale – powiedzmy wprost: szału nie ma.
O ile centrum jest naprawdę piękne, monumentalne, dobrze utrzymane, o tyle dzielnice mieszkalne na obrzeżach pełne są nieotynkowanych bloków: betonowych klocków, krytych eternitem, ze starą stolarką, zaniedbanymi podwórkami i zagraconymi balkonami.
Jak na stolicę trochę nie teges. Jednak powstają także nowe osiedla apartamentowców, naprawdę ładnych i funkcjonalnych, z fajnymi mieszkankami i całą infrastrukturą potrzebną do życia.
Jest też coś co nazwałbym „moskiewskim Manhattanem„.
Jednak obserwując ludzi na moskiewskich ulicach też nie dostrzegłem jakiegoś rzucającego się w oczy dobrobytu. W największych polskich miastach rewia mody, a tam w większości bryndza. Dresy, tandetne obuwie, jakieś podróby. Owszem, spotka się auta z najwyższej półki cenowej i ich właścicieli z wypchanymi portfelami, ale w stosunku do ogromnej liczby mieszkańców to kropla w morzu.
Sami Rosjanie przyznają, że prawdziwych moskwian zostało niewiele, obecnie dużą część mieszkańców stolicy stanowią przybysze z najdalszych zakątków Federacji oraz z byłych republik Związku Sowieckiego, jak Kirgistan, Uzbekistan, Tadżykistan czy Gruzja. Dzięki temu w Moskwie można znaleźć niezłe i niedrogie jedzenie w prowadzonych przez przyjezdnych barach z kuchnią azjatycką. Są oni także tanią siłą roboczą, widać ich jako zamiataczy ulic, personel barów i sklepów, kierowców taksówek czy też robotników budowlanych.
Kolejna rzecz rzucająca się w oczy: niezwykła popularność chirurgii plastycznej. Wypełnione botoksem damskie usta, poprzerabiane nosy i policzki, naciągnięta skóra twarzy to norma na moskiewskich ulicach. Poza stolicą rzadziej spotykane zjawisko.
Zaskoczyło mnie także to, że wymiany walut można dokonywać głównie w bankach. Czyli od poniedziałku do piątku i w ograniczonym zakresie w sobotę. Kantorów jak na lekarstwo. Bardzo popularne są płatności kartą i telefonem, właściwie mało kto operuje gotówką.
Przybywając do Moskwy drogą lotniczą z Polski pewnie wylądujesz na lotnisku Szeremietiewo, kilkadziesiąt kilometrów na północny zachód od centrum. Moim zdaniem najlepszą opcją na dojazd do miasta jest czerwony pociąg AeroEkspress,
którego stacja jest trochę oddalona od stanowisk odprawy paszportowej, czeka nas około 10 minut marszu przez terminal.
Bilety na AeroEkspress można nabyć w kasie lub w automatach, jest też możliwość wcześniejszego zakupu przez internet. Cena biletu w jedną stronę to 450 rubli, czyli ok. 28 zł. Kod z biletu skanuje się przy wejściu na peron.
Na lotnisku można też kupić karty SIM, np. punkt firmy Megafon z usług której korzystałem, znajduje się w pobliżu kas biletowych AeroEkspressu.
AeroEkspress z lotniska Szeremietiewo jedzie do stacji metra Białoruska (czas przejazdu ok. 30 – 40 min), skąd bez większych problemów można dostać się do praktycznie każdej części Moskwy.
Lądując na innym lotnisku, tj. Domodiedowo również można dostać się do centrum AeroEkspressem, tyle że do stacji metra Paweleckaja.
Lądując na Wnukowie też dojedziesz do centrum kombinowanym połączeniem AeroEkspress – metro (stacja Kijowska – czyli Kievskaja), a dalej według uznania.
Stacje metra są tak zaprojektowane i oznaczone, że trudno się zgubić. Komunikaty w pociągach podawane są po rosyjsku i po angielsku. Plan metra ma także wersję anglojęzyczną. Składy jeżdżą bardzo często, w szczycie nawet co minutę. Część taboru ma czasy świetności za sobą, ale systematycznie wprowadzane są nowe, bardzo nowoczesne wagony.
Główne stacje moskiewskiego metra są bardzo bogato zdobione, dominuje tematyka socrealistyczna.
Pasażer może wybierać w zależności od potrzeb między biletami dobowymi, kilkudniowymi, jak również może kupić elektroniczną kartę tzw. Trojkę. Można ją doładować w okienku lub terminalu. Korzystając z Trojki za jeden przejazd metrem płacimy zaledwie 38 rubli, czyli 2 zł 30 groszy.
Niezłą opcją na poruszanie się po Moskwie i wszystkich większych miastach Rosji jest aplikacja taksówkowa Yandex Taxi. Działa na podobnej zasadzie jak Uber: ściągasz aplikację, rejestrujesz się, podajesz nr karty kredytowej (lub wybierasz płatność gotówką), podajesz miejsce odbioru i punkt docelowy.
Aplikacja podaje odległość i przewidywaną cenę przejazdu. Klikasz „zamów” i po chwili otrzymujesz wiadomość z numerem rejestracyjnym i marką samochodu, którym pojedziesz. Bez obaw, istnieje wersja anglojęzyczna aplikacji.
Oczywiście ceny mogą różnić się od pory dnia, ale wciąż są to kwoty do przyjęcia, zwłaszcza gdy podróżuje się w większej grupie i można podzielić się kosztami. Kiedyś przejechałem Yandexem 11 km za coś około 12 zł. Chyba nie tak źle? 😉
RELACJA Z POBYTU:
Do Moskwy dotarłem późnym popołudniem, więc zwiedzanie topowych atrakcji przełożyłem na kolejne dni, natomiast pierwszego wieczoru odwiedziłem niezbyt popularny, a bardzo ciekawy obiekt, mianowicie Bunkier 703, obiekt specjalny Ministerstwa Spraw Zagranicznych, znajdujący się na południe od centrum Moskwy, kilkanaście minut piechotą od stacji metra Paweleckaja, przy ulicy Nowokuznieckij Piereułok 14.
Bilety można kupić przez stronę internetową, co daje gwarancję wejścia o określonej godzinie, można też liczyć na łut szczęścia i próbować nabyć wejściówkę bezpośrednio przed rozpoczęciem „seansu”.
Szczegóły tu: https://bunker703.ru/
Zwiedzanie tylko z przewodnikiem, czas wycieczki około 60 min. Cena – 1000 rubli (61 zł), przy założeniu, że dołączymy do grupy z rosyjskojęzycznym przewodnikiem. Można też z wyprzedzeniem zamówić przewodnika anglojęzycznego, ale wtedy cena wynosi 3000 rubli (184 zł). Przy bunkrze znajduje się niewielka kawiarnia, gdzie można zamówić fajkę wodną.
Po chwili, po pokonaniu setek schodków, jesteśmy kilkadziesiąt metrów pod ziemią, w sercu oryginalnego obiektu z czasów „zimnej wojny”. Nie jest to miejsce dla cierpiących na klaustrofobię.
Przewodnik przytacza mnóstwo interesujących informacji na temat zasilania bunkra, filtrowania powietrza, zasobów archiwalnych – to tu przechowywane były oryginały ważnych dokumentów dyplomatycznych, w tym umów międzynarodowych.
Wilgotne, oślizłe ściany, długie mroczne korytarze, ciekawe ekspozycje np. maski gazowe (które można przymierzyć), systemy łączności radiowej i telefonicznej, instalacje przeciwpożarowe i alarmowe, tony betonu i stali, potężne drzwi zamykane hydraulicznie – totalnie odjechany postsowiecki klimat niczym z filmów wojennych.
Można sprawdzić zagrożenie radiacyjne i sejsmiczne przy użyciu specjalnych mierników z epoki. Można też wziąć do ręki autentyczny pistolet lub jakieś odtajnione notatki sowieckich dyplomatów z czasów zimnej wojny.
Pod koniec wycieczki przewodnik wprowadza grupę do ogromnego tunelu i uruchamia instalację alarmową na korbę. Kto chce może również spróbować swoich sił i pokręcić potężną korbą, wywołując nieznośny dźwięk syreny alarmowej.
Super miejsce, dla mnie jedno z ciekawszych w Moskwie.
Następnego dnia postanowiłem spojrzeć na Moskwę z góry, mianowicie z wysokości 337 metrów, z tarasu widokowego wieży telewizyjnej Ostankino (Ostanskinkaja Basznia, https://www.tvtower.ru/en/), bodajże najwyższego obiektu tego typu w Europie (540 metrów), mieszczącego się w północnej części miasta, przy ulicy Akademika Korolewa.
W okolice wieży można dostać się metrem (stacja VDNH lub Aleksiejewska), stamtąd licznymi autobusami do samego obiektu.
Bilet wstępu kosztuje od 600 rubli/36zł (ulgowe) i 800 rubli/49 zł (normalne) do 1400 rubli/85 zł, a więc różnica w cenie jest znaczna.
Ceny zależą od dnia tygodnia i godziny. Taniej jest w dni robocze w godz. 10-11 (900 rubli/55 zł), w godz. 12-22 (1200 rubli/73 zł), natomiast w weekendy i święta bilety kosztują 1400 rubli/85 zł.
Bilety studenckie są tańsze (g. 10-11 600 rubli/36 zł w dni robocze, g. 12-22 – 800 rubli/49 zł w dni robocze, a w weekendy i święta 900 rubli/55zł w godz. 10-22), ale nie wiem czy honorują inne niż rosyjskie legitymacje studenckie.
Przed wejściem na teren obiektu należy poddać się – i to kilka razy – szczegółowej kontroli bezpieczeństwa, łącznie z pokazaniem paszportu, prześwietlaniami i kontrolą pirotechniczną. Bagaże trzeba zostawić w przechowalni w pobliżu kas.
Prawdę mówiąc na żadnym lotnisku nie przetrzepali mnie tak jak przy wejściu do wieży Ostankino. Nie ma żartów, podchodzą do tego bardzo poważnie.
Wieżę zwiedza się pod opieką przewodnika, który odprowadza turystów do windy i dowozi na taras widokowy. Czas pobytu na wysokościach wynosi około pół godziny, co spokojnie wystarczy na dokładne obejrzenie Moskwy z góry
i obejrzenie ekspozycji z wizerunkami słynnych osób ze świata polityki, goszczących tu w przeszłości.
Ciekawostką jest przeszklona podłoga tarasu widokowego.
Niedaleko wieży Ostankino (kilka przystanków autobusem do Prospekt Mira) znajduje się bardzo ciekawe miejsce, mianowicie Muzeum Kosmonautyki, widoczne z daleka za sprawą tej budowli:
Bilet wstępu dla dorosłych kosztuje 250 rubli/15 zł. To jedna z nielicznych atrakcji Moskwy, do której nie ma konieczności kupowania biletów z wyprzedzeniem. We wszystkich innych przypadkach to bardzo wskazane.
Co możemy zobaczyć w Muzeum Kosmonautyki? Same bardzo ciekawe i oryginalne eksponaty: od skafandrów kosmicznych przez sondy, satelity, lądowniki po łaziki księżycowe, modele kosmodromów i promów kosmicznych i wiele innych ciekawostek.
Są tu zdjęcia z misji kosmicznych, autentyczne filmy z lądowań kapsuł na jakichś odludziach, a nawet wypchani czworonożni zdobywcy przestrzeni!
Znajdziemy też plakaty propagandowe ukazujące dumę i radość mieszkańców Związku Sowieckiego związane z misją Gagarina.
Można wejść do stacji orbitalnej MIR.
i zapoznać się z warunkami w jakich pracowali kosmonauci, co jedli,
gdzie spali i jak wyglądała ich ubikacja.
W muzeum warto spędzić co najmniej 2 godziny, bo jest tam co oglądać. Kolejne miejsce w stolicy Rosji godne polecenia.
Kilkanaście minut piechotką od Muzeum Kosmonautyki trafiam do Ogólnorosyjskiego Centrum Wystawowego czyli VDNH.
To ogromny park z szerokimi alejami i pawilonami wystawowymi – każdy z nich poświęcony jest innej republice dawnego Związku Sowieckiego. Jest kilka fontann, niektóre nawet niebrzydkie, pseudoklasycystyczno-socrealistyczne, inne kiczowate.
Na końcu parku znajduje się wystawa radzieckiej myśli technicznej pod gołym niebem: samoloty, śmigłowce i nawet rakieta kosmiczna VOSTOK!
Ogólnie nawet fajne miejsce na krótki odpoczynek z dala od hałasu miasta. Można usiąść przy jednej z licznych fontann i coś wypić albo zjeść lody.
Kto pamięta stare rosyjskie filmy z wytwórni MosFilm? W ich czołówce pojawiał się zawsze słynny pomnik Robotnik i Kołchoźnica. Możemy go zobaczyć w okolicy Ogólnorosyjskiego Centrum Wystawowego, kilkaset metrów od wyjścia z VDNH, kierując się w lewo.
Natomiast jeśli po wyjściu z VDNH pójdziemy w prawo, w stronę pętli, trafimy do niewielkiego baru obiadowego tzw. „stołowaja„. Wystrój typowo postsowiecki, na pierwszy rzut oka zniechęca, ale zapewniam, że można tam zjeść niezły obiad w przystępnej cenie.
Zresztą tego typu bary są spotykane na całym terytorium Rosji i inny państw wchodzących dawniej w skład Kraju Rad i stanowią one niezłą opcję żywieniową dla budżetowych turystów. Oferują pierwsze i drugie dania, ciasta i napoje. Nawet jeśli nie zna się rosyjskiego nietrudno złożyć zamówienie, wystarczy wskazać to, na co mamy ochotę i już.
Teraz pora zapoznać się z najbardziej znanymi miejscami Moskwy, przyciągającymi miliony turystów: Plac Czerwony z przyległościami w postaci cerkwi Wasyla Błogosławionego, Muzeum Historycznego i oczywiście Kremla…
oraz słynną ekskluzywną galerią handlową GUM.
Towary słynnych światowych marek w odpowiednio wysokich cenach, tłumy turystów oraz tzw. nowych Rosjan, czyli finansowej elity, nie liczącej się z groszem. Wnętrza robią wrażenie!
W tej okolicy, czyli ścisłym centrum Moskwy nie ma co liczyć na tani posiłek. Najmarniejsze fastfoody osiągają zawrotne ceny, ale na szczęście w GUM jest słynna „stołowaja nr 57” – bardzo przyzwoity, choć niezwykle zatłoczony bar, gdzie można nieźle zjeść i nie stracić przy tym fortuny. Warto odstać dłuższą chwilę w kolejce.
Tak przedstawia się oferta tej jadłodajni:
W ogóle zwiedzając Moskwę należy być przygotowanym na długie kolejki. Największą z nich jest kolejka do Mauzoleum Lenina.
Może dlatego, że obiekt czynny jest tylko we wtorki, środy, czwartki i soboty w godz. 10-13, a więc nieproporcjonalnie krótko w stosunku do olbrzymiej popularności jaką się cieszy.
Dotarłem tam koło 9 rano, a więc godzinę przed otwarciem, a musiałem spędzić w kolejce prawie trzy godziny. Wstęp do mauzoleum jest bezpłatny, obowiązuje surowo przestrzegany zakaz robienia zdjęć w środku. Bardzo pilnują. Przed wejściem obowiązkowe prześwietlanie bagażu i w ogóle szczegółowa kontrola bezpieczeństwa. Po jej przejściu idąc w stronę grobowca Lenina można obejrzeć miejsca pochówku Stalina, Chruszczowa, Dzierżyńskiego, Breżniewa, Czernienki i ich popiersia na postumentach.
Potem wchodzi się do mrocznego grobowca, rundka dokoła sarkofagu z zabalsamowanym ciałem Włodzimierza Iljicza, podświetlonym na pomarańczowo… i tyle.
Trzy godziny w kolejce, trzydzieści sekund w mauzoleum… Chyba jednak warto, choć muszę przyznać, że mauzoleum Ho Chi Minha w Hanoi robi większe wrażenie.
NIE TAK ŁATWO ZDOBYĆ KREML!
Po przeciwnej stronie Kremla mieści się Ogród Aleksandrowski, gdzie można obserwować zmianę wart przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
W okolicy wejścia do parku ciekawe fontanny.
W pobliżu – już na terenie parku – stacja metra Aleksandrowskij Sad, dosłownie kilkadziesiąt metrów do tłocznego pawilonu kas Muzeum Kremlowskiego.
Jeśli nie masz biletu – przygotuj się na długie oczekiwanie na jego zakup i tłumaczenie kasjerce o który wariant ci chodzi. Można kupić np. tylko bilet do kompleksu architektonicznego Plac Katedralny z pięknymi cerkwiami (700 rubli/42 zł), można wybrać się do Zbrojowni (kolejne 1000 rubli/60zł) – polecam oba te miejsca.
Kupując wcześniej bilet przez internet należy pamiętać, że bilety sprzedawane są na konkretną datę i godzinę, co warto uwzględnić przy planowaniu zwiedzania. W Zbrojowni nie wolno robić zdjęć.
Bilety na Kreml kupisz tu: https://tickets.kreml.ru/en/
Bilet nabyty przez internet gwarantuje tylko, że wejdziesz na Kreml o odpowiedniej godzinie, że nie odstoisz kilku godzin w kolejce i odejdziesz z niczym, bo braknie wejściówek. Ale i tak trzeba trochę postać w kolejce do okienka z napisem „bilety internetowe” i wymienić wydruk internetowy na normalny bilet. I oczywiście okazać paszport podczas tej czynności!
Natomiast jeśli ktoś jest zainteresowany zwiedzaniem wystawy carskiej biżuterii (KONIECZNIE!), tzw. Almaznyj Fond, musi odstać swoje w kolejce do osobnej kasy – bilety nie są dostępne przez internet.
Wystawa biżuterii czynna jest codziennie oprócz czwartków.
Ale warto to zrobić – niepowtarzalna okazja by zobaczyć jeden z największych na świecie diamentów czyli Orłow. Oczywiście też nie wolno fotografować.
Dobra, wydruki wymienione na bilety, wchodzimy więc do Muzeum Kremlowskiego! Zaraz, zaraz… To byłoby zbyt piękne! Czeka nas jeszcze kilkadziesiąt minut wśród setek chińskich turystów w kolejce do sprawdzenia biletów,
kontrola bezpieczeństwa i dopiero wtedy możemy się cieszyć pięknem zabytków moskiewskiej warowni i relaksującą atmosferą tamtejszych ogrodów.
Zaczynamy od Kompleksu Katedralnego z zabytkowymi cerkwiami:
i słynnym pękniętym dzwonem Car-Kołokoł, który podobno nigdy nie zadzwonił.
Potem olbrzymia armata Car-Puszka, która podobno nigdy nie wystrzeliła.
I chwila relaksu wśród pięknych kwiatów w kremlowskich ogrodach.
Po zwiedzeniu Kremla kieruję się nad rzekę Moskwę, do parku Zarjadje z wielkim, nowoczesnym tarasem widokowym, z którego rozciągają się widoki na okolicę.
Ucinam sobie dwugodzinny rejs statkiem wycieczkowym po rzece. Można zobaczyć zabytkowe centrum Moskwy z innej perspektywy.
Popołudnie spędzam na Arbacie (w pobliżu historycznego centrum – dojazd metrem do stacji Arbatskaja), ulicy artystów. Wszędzie stoiska z książkami, muzycy, malarze, poeci, klimatyczne knajpki, sklepiki z pamiątkami znacznie tańszymi niż w centrum Moskwy, zwłaszcza w okolicach Placu Czerwonego, gdzie zdzierają.
Czas płynie bardzo szybko… Dni w Moskwie mijają błyskawicznie. Zabytek, metro, muzeum, obiad, metro, zabytek… Pora trochę zwolnić. Dobrym miejscem na zobaczenie mniej turystycznej twarzy stolicy Rosji są okolice Uniwersytetu Łomonosowa, imponującego ogromem! Można trochę odsapnąć w wielkim, ale na szczęście pustym przed południem parku z widokiem na ogromną bryłę uczelni.
Po kilku dniach w Moskwie mam już trochę dość jej metropolitalnego charakteru, z hałasem, tłokiem, rzekami pędzących aut i tłumami turystów… Zanim opuszczę stolicę Rosji odwiedzam leżącą kilkadziesiąt kilometrów na wschód miejscowość Sergijew Posad z pięknym kompleksem świątynnym.
Dojazd z dworca Jarosławskiego trwa około godziny. W pociągu podmiejskim nie sposób się nudzić. Klimaty jak z kolei indyjskich. Co chwilę sprzedawcy mydła i powidła, przekąsek, napojów, lodów, słodyczy, długopisów, kleju który sklei wszystko, maści na wszelkie schorzenia, grają gitary i harmoszki weteranów wojennych obwieszonych medalami.
Po wyjściu ze stacji kolejowej w Sergijew Posad ucinam sobie kilkunastominutowy spacerek do niesamowitego klasztoru, widocznego z daleka. Ale najpierw kubek kwasu 🙂
Nie spotka się tu tłumu chińskich turystów, najwyżej pojedyncze egzemplarze, co przekłada się na możliwość spokojnego zwiedzania tego uroczego miejsca.
Wieczorem wracam do Moskwy, skąd nocnym pociągiem udam się do Sankt Peteresburga.
I tu ciekawostka: w Moskwie jest wiele dworców kolejowych, porozrzucanych po całym mieście, a trzy z nich (Jarosławski, Kazański i Leningradzki) znajdują się na tzw. Placu Trzech Dworców (nazwa nieoficjalna). Oto te trzy dworce w porze nocnej:
Inne dworce to m.in. Białoruski (zwany także Moskwa Pasażyrskaja – Smolenskaja) w północno-zachodniej części Moskwy,
Kijowski na zachód od centrum, Kurski i kilka innych, mniej znaczących.
W następnym odcinku będzie o nocnej podróży koleją z Moskwy do Sankt Petersburga i o tym dlaczego warto odwiedzić to miasto 🙂
Lubisz podróże? Spodobał Ci się ten artykuł?
Jeżeli TAK – dołącz do ekskluzywnego grona Ziemian Objechanych i polub na Facebooku FANPAGE tego bloga.
Znajdziesz tam relacje z wypraw na żywo oraz wiele informacji przydatnych podczas organizowania podróży i zdjęcia z wyjazdów.
Zapraszam także na mój profil na Instagramie oraz kanał na Youtube.